07:40

Masełkowy sztyft.

Witajcie kochani!













Matowe pomadki bardzo szybko przejęły władzę nad naszymi kosmetyczkami.
Brak dowodów zbrodni na szklankach czy nawet papierosach jest ciężko przebić.
Znam to z własnego przykładu.
Nienawidzę kiedy to, co mam na ustach, pozostaje na wszystkim wokół.
Dlatego właśnie używam jedynie matowych pomadek.
Używałam...
Do czasu, aż nie zaczęłam pałać gorącym, nieśmiertelnym uczuciem do znakomitych pomadek od Wibo.

Mowa oczywiście o Juicy Color.


Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić nowy odcień skrywający się pod numerem 7 oraz mój pierwszy zakupiony kolor - nr 6.


Wibo Juicy Color

Pojemność : 2,5 ml
Dostępność : możemy śmiało wyruszyć po nią do Rossmanna - każdy chyba już to wie :D
Cena : w granicach 11-13zł (do 19.02 jest promocja w Rossmannie na 9,39zł)

Na stronie producenta wyczytamy takie cuda wianki :

Pomadka i balsam do ust 2w1. Doskonale kremowa pomadka do ust w soczystych kolorach, nie tylko doskonale kryje, ale również nawilża usta. Dzięki zawartości masła shea pozostają one na długo nawilżone. Zapobiega pierzchnięciu ust i gwarantuje trwały kolor na długie godziny.



Przekażę Wam teraz, siłą internetu, ile jest w tym wszystkim prawdy i co z nią się dzieje. 



Kolor 

Posiadam dwa kolory, które są moimi ideałami - nr 6 oraz 7.
Reszta nie jest w moim guście - nie przepadam za różami i delikatnymi czerwieniami.
Wystarczy naprawdę jedno pociągnięcie, by pomadka spoczęła na naszych ustach. 
Pigmentacja jest więc rzeczywiście bardzo dobra i intensywna, w szczególności, gdy porównamy ją do ceny, która jest bardzo niska. 
Kolor nr 6 jest to jakby połączenie ciepłego brązu z kolorem pomarańczowym, gdzie (w moim przypadku) wybijają się pigmenty brązowe. 
Nr 7 jest mi trochę ciężko określić. Jest to taka przybrudzona, lekko wyblakła śliwka. Jest naprawdę fantastyczny! 



Trwałość 

Po nałożeniu jej, wytrzymuje do najbliższego picia lub jedzenia. Bez tego trzyma się bardzo dobrze - 4 godziny mnie upiększała :)


Konsystencja 

Wspaniała! 
Idealnie trafione w mój gust! 
W opakowaniu pomadka wygląda na taki maślany patyczek, jednak podczas kontaktu z ustami jakby lekko topnieje pod wpływem ciepła. 
Nie, nie staje się jakaś płynna, że zaczyna wypływać poza krawędzie. Po prostu przypomina takie lekko roztopione masło - ale takie tylko na 10 sekund w mikrofali! 
Bardzo kremowa, cudownie sunie po ustach - jak bita śmietana! 


Zapach 

Ciężko trochę go określić. 
Taki jakby typowy zapach klasycznych pomadek - kosmetyczny, pudrowy. 
Tutaj też jestem zadowolona - lubię takie kosmetyczne zapachy. 


Działanie 

W tym momencie jest mi ciężko to stwierdzić. 
Nigdy nie miałam problemu z suchymi ustami, jednak zauważyłam, że po zmyciu pomadki, są one gładsze, aż miło je dotykać :)


Aplikacja 

Niesamowicie łatwa właśnie przez masełkową konsystencję! 
Ponadto wykręcany sztyft jest chudziutki przez co jest łatwo obrysować krawędzie i nie narobić biedy. 





Pomadki są moimi ideałami do pielęgnacji ust. 

Nigdy nie lubiłam klasycznych balsamów, które są transparentne albo mają bardzo delikatne kolory. 
One spisują się idealnie i wiem, że do momentu wycofania ich ze sprzedaży, nie zrezygnuję z ich obecności w moim koszyku podczas zakupów. 



Używałyście? 

Jakie kolory są Waszymi ulubionymi?

4 komentarze:

  1. Nie miałam ale chyba sama kupię choćby jeden odcień :) fajnie je opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę spróbować! Może trafią w mój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz częsciej słyszę pochlebne opinie o Wibo - szkoda tylko, że w Rossmannach w mojej okolicy zwykle półki z tymi produktami są wyczyszczone i nawet nie mogę poznać kolorów :(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Dzikie farmazony . , Blogger